Pomysł zaczął się tlić kilka dni temu, kiedy to wraz z członkami Zachodniopomorskiego Towarzystwa Przyrodniczego wyszukiwaliśmy gniazdo uszatki błotnej (= błotnicy). Fakt, była to raczej ułańska fantazja, niż realne podejście do sprawy. Czujniki ruchu, sygnalizatory i inne takie… Jednak długi powrót do domu dał możliwość rozmyślania i w głowie zarysował się pewien barwny obraz…
A ów pomysł dotyczył metody wyszukiwania gniazd błotnic – jakże ważnego aspektu obecnie z racji konieczności ochrony gniazd, zniesień i piskląt gniazdujących na polach uprawnych. Nie pozostano nic innego, jak przetestowanie tej metody w praktyce! Podczas jazdy do miejsca działania, w rozmowie z Michałem Rycakiem, zapadła z jego strony wymowna cisza, po czym powiedział:
– to brzmi tak abstrakcyjnie (a może powiedział absurdalnie?), że może się udać!
Po dotarciu na miejsce i spojrzeniu w bezkres pól ze zbożem stwierdziliśmy… nieeee, to się nie uda.
Ale na czym ta metoda miała polegać? Na wypłoszeniu samicy z gniazda!
– to brzmi tak abstrakcyjnie (a może powiedział absurdalnie?), że może się udać!
Po dotarciu na miejsce i spojrzeniu w bezkres pól ze zbożem stwierdziliśmy… nieeee, to się nie uda.
Ale na czym ta metoda miała polegać? Na wypłoszeniu samicy z gniazda!
Ale jak to zrobić, aby nie nadepnąć na lęg i nie zniszczyć zasiewów? No i ta bezkresność pól…
Do tego celu wykorzystaliśmy długi sznurek i kilkadziesiąt butelek plastikowych, które powiązane ze sobą miały być ciągnięte po powierzchni zboża!
Teraz, gdy tak sobie myślimy, to… jest to przecież takie oczywiste i proste. Trzymając za oba końce sznurka mogliśmy iść drogami technicznymi nie niszcząc upraw, a jednocześnie teren kontroli był bardzo duży. Ważnym elementem była też obserwatorka, która szła kilka metrów za nami wypatrując ptaków.
Teraz, gdy tak sobie myślimy, to… jest to przecież takie oczywiste i proste. Trzymając za oba końce sznurka mogliśmy iść drogami technicznymi nie niszcząc upraw, a jednocześnie teren kontroli był bardzo duży. Ważnym elementem była też obserwatorka, która szła kilka metrów za nami wypatrując ptaków.
No i udało się! Znaleźliśmy dwa gniazda! Jest to o tyle ważne, że jedno z nich będzie musiało być zabezpieczone przed skoszeniem, ponieważ lęg jest na etapie wysiadywania. W drugim były już młode i to w wieku gwarantującym bezpieczny wylot.
Kolejny raz dowiedliśmy, że nietypowe sytuacje wymagają nietypowych działań.
W Świebodzinie (miejscowość pod Zieloną Górą) był taki fajny zespół rockowy „Kombajn do zbierania kur po wioskach”. My stworzyliśmy kombajn do wyszukiwania błotnic po polach.
Euforia nas trzyma i nomen omen, nie zatrzymamy się! 🙂
W akcji udział wzięli: Magda Michalik-Mrówka, Ryszard Mrówka i Sławek Rubacha
Autorzy zdjęć: Magda Michalik-Mrówka i Sławek Rubacha
Fotorelacja:
© 2016 Wszystkie prawa zastrzeżone. Wykonane przez Tru studio